Dziś o związku pomiędzy emocjami, których doświadczamy, a naszymi potrzebami. Oraz o tym do czego ta wiedza może nam się przydać.
Jednym z podstawowych założeń NCV (non-violent communication) jest myśl, że emocje przyjemne (np. radość, spokój, duma), które przeżywamy mówią o tym, że jakaś nasza potrzeba została zaspokojona, natomiast emocje nieprzyjemne (np. złość, zazdrość, smutek) świadczą o tym, że któraś z naszych potrzeb nie została zaspokojona.
Jak to przełożyć na konkretne sytuacje?
Gdy szef pochwalił Twoją pracę, to możesz odczuwać dumę, bo Twoja potrzeba bycia docenionym została zaspokojona.
Gdy rano Twoje dziecko powoli się ubiera, możesz odczuwać złość, bo ważne jest dla Ciebie bycie na czas w pracy – potrzeba punktualności jest zagrożona.
Gdy jesteś na randce z mężem, to możesz odczuwać spokój, bo Twoja potrzeba bycia sam na sam z mężem została zaspokojona. (np. gdy masz małe dziecko i rzadko zdarza Wam się wychodzić samemu)
Gdy niezaspokojona jest Twoja potrzeba zachowania równowagi między pracą a czasem wolnym, to możesz być sfrustrowana.
Do czego może nam się przydać taka wiedza?
Do traktowania emocji, które przeżywamy jako źródła wiedzy o sobie, o tym czego potrzebujemy. I poszukiwania rozwiązań, dróg do zaspokojenia potrzeb wywołujących nieprzyjemne emocje.
Dla przykładu:
Jeśli masz małe dziecko i 24 godziny na dobę spędzasz w jego towarzystwie to mimo że bardzo, bardzo je kochasz możesz zacząć odczuwać złość. Złość wynikającą np. z niezaspokojenia potrzeby czasu dla siebie/ dbałości o siebie/ spokoju, itp. Ta złość nie oznacza, że jesteś złą matką i że coś jest z Tobą nie tak. Nie pomoże tu robienie sobie wyrzutów, przywoływanie „powinności” w stylu „dobra matka nie złości się na swoje dziecko”, itp. Takie podejście tylko pogorszy sprawę – podkopie Twoją wiarę w siebie, zszarga dobre samopoczucie, a problem nie zostanie rozwiązany. Warto w takiej sytuacji przyjrzeć się sobie i poszukać odpowiedzi na pytanie:
-„Dlaczego przeżywam tę emocję – czego potrzebuję?”
-„Jak mogę to osiągnąć?”
To wbrew pozorom nie są łatwe pytania. Nie są łatwe, bo nasza kultura nie sprzyja myśleniu o własnych potrzebach. Często przez lata byliśmy wychowywani w przekonaniu, że „myślenie o sobie to egoizm”. Nic bardziej mylnego. Jestem przekonana, że jeśli najpierw nie zadbamy o siebie, to nie zadbamy też, tak prawdziwie, o innych.
Czy pamiętacie, żeby w Waszym domu rozmawiało się o potrzebach? Myślę, że większość z nas odpowie „nie”. Więc teraz trudno może nam być akceptować to, że one istnieją.
Odsłaniać je, odkopywać, wyciągać na światło dzienne. Bo one są i będą, czy nam się to podoba czy nie. I im szybciej nauczymy się je rozumieć i szukać sposobów zaspokojenia, tym lepiej, z korzyścią dla wszystkich. Dlaczego? Bo niezaspokojonych potrzeb nie da się zamieść pod dywan – zaprzeczając istnieniu jakiejś potrzeby nie sprawimy, że przestanie ona istnieć. Wręcz przeciwnie – będzie ona dawać o sobie znać pod postacią różnych nieprzyjemnych emocji, na które narażamy siebie i naszych najbliższych. Będziemy np. kłótliwi, nieprzyjemni i agresywni, albo wycofani i bierni. Tylko dojście do sedna, do potrzeby, która nie jest zaspokojona, da nam szansę na poszukanie dróg do jej zaspokojenia, a tym samym do uwolnienia się od przeżywania tej trudnej emocji.
Wracając do przykładu – czuję złość. Akceptuję to uczucie i zastanawiam się, dlaczego ją odczuwam. Dochodzę do wniosku, że potrzebuję więcej czasu tylko dla siebie. Co robię? Staram się go znaleźć! Może zrobię coś tylko dla siebie jak dziecko śpi? Może ustalę z partnerem, że jeden wieczór w tygodniu mam tylko dla siebie? Wychodzę z domu, a tata i syn w tym czasie zacieśniają więzy? (Co wyjdzie z korzyścią dla wszystkich). Może poproszę mamę/ teściową/ sąsiadkę/ koleżankę, żeby zaopiekowała się moim dzieckiem np. przez 2 godziny w tygodniu, a ja w tym czasie pójdę na basen/ spacer/ kawę? Rozwiązań zazwyczaj jest kilka. Pomyśl o nich i wybierz/ wybierzcie te, które będą najodpowiedniejsze.
Ten schemat działania, który opisałam powyżej można zastosować do wszystkich sytuacji, w których przeżywamy emocje. Najpierw zastanawiam się co dokładnie czuję, potem jaka potrzeba się za tym kryje. W przypadku emocji nieprzyjemnych myślę o tym, jak mogę tę potrzebę zaspokoić. I działam! Czasem może się zdarzyć, że w danym momencie nie wiedzę możliwości zaspokojenia jakiejś konkretnej potrzeby. Wtedy staram się ułożyć plan działania, który mi w tym pomoże.
Myślenie o potrzebach, które kryją się za przyjemnymi emocjami, pozwoli nam więcej dowiedzieć się o sobie, o tym co sprawia nam przyjemność, wprowadza w dobry nastrój. To także bardzo cenna wiedza.
Życzę Wam akceptacji emocji, które przeżywacie i powodzenia w odkrywaniu potrzeb, które za nimi stoją!