Nie istnieje jednoznaczny opis i definicja niejadka. Każdy rodzic za pewne posiada swoją, pytanie tylko czy trafną? Dumne przekonanie o tym ile dziecko powinno zjeść, to jedno, ale zupełnie czym innym jest codzienna rzeczywistość. Niejadek to dziecko, które coś jednak zje, czasem mniej, czasem więcej, ale co to będzie to już inna kwestia. Zazwyczaj jada określone produkty lub potrawy i najczęściej nie jest to dość obszerne menu. Zdarza się często, że kaprysi i grymasi przy jedzeniu, a nowości przyjmuje z ogromnym dystansem, wielokrotnie nie akceptując ich wcale. Rodzice odczuwają kulinarny terror, bo to za zielone, to za gęste, to za duże, a o wspólnych posiłkach nie ma mowy. Tak w dużym skrócie można zdefiniować niejadka.
Skąd się biorą niejadki?
Istnieje przekonanie, że w większości przypadków to wina leniwych, mało spostrzegawczych i nierozsądnych rodziców. Do tego presja otocznia i innych rodziców, których dzieci zajadają się z ogromną przyjemnością, przychodzą ze złotymi radami, co czynić i jak postępować, gdy dziecko niemal przymiera głodem. Najważniejsze, aby nie dać się zwariować! Nigdy, żadne zdrowe dziecko nie zagłodzi się, tylko dlatego, że będzie określane jako niejadek. A ten, kogo nie dotyczy problem niech nie ocenia, że rodzic zły, rodzic nieodpowiedzialny. Bo powodów, dla których dziecko nie chce jeść, nie należy szukać wyłącznie po stronie rodziców.
Przyczyn dlaczego dziecko raczej nie jest smakoszem, można dopatrywać się w genach, które są odpowiedzialne na przykład za niechęć do określonego smaku np. gorzkiego czy noefobi pokarmowej, ale przede wszystkim w fizjologii człowieka. Żyjemy w świecie, w którym bodźce odtaczają nas z każdej strony, a my reagujemy na nie niekiedy zupełnie inaczej – inaczej odczuwamy muzykę, barwy, zapach, a także i smak. Zapewne dzięki temu świat jest różnorodny. Dlatego jeśli dla nas coś wydaje się smaczne, to nie koniecznie będzie równie dobre dla drugiego. Na przykładzie kawy – początkowo nieatrakcyjny gorzki smak, może stać się smakiem pożądanym i identyfikowanym jako atrakcyjny. Wrażliwość smakowa jest cechą bardzo indywidualną i zależną od wielu czynników. Wrażenie smaku to skomplikowany proces wywołany synergicznym działaniem kilku elementów sensorycznych. Spożywany pokarm pobudza nie tylko receptory smakowe, ale również zlokalizowane w jamie ustnej termoreceptory czy mechanoreceptory. Pobudzenie tych wszystkich receptorów wraz z receptorami zapachu umożliwia łączną analizę odbieranych sygnałów, co w efekcie daje poczucie pełnego wrażenia smakowego. To tak w bardzo dużym skrócie, ale chcę Wam uzmysłowić, że każdy smak może odczuwać inaczej, w szczególności dzieci, które dopiero uczą się otaczającego je świata.
Jak sobie radzić z niejadkiem?
Podsuwam kilka sposobów, abyście mogli być nieco bardziej spokojni o Wasze pociechy. Niejadek przecież nie umrze z głodu, bo zdrowe dziecko nie da sobie zrobić krzywdy, ale Wasz spokój jest równie cenny. Przecież nie tylko o jedzenie chodzi, ale o jego jakość i to co do prawidłowego rozwoju maluch jest potrzebne. Pocieszającą również informacją może być, że okres niechęcie do jedzenia może zupełnie przeminąć, szczególnie dotyczy się to wieku poniemowlęcego.
Emocje to ważna sprawa
Dziecko bardzo szybko uczy się poznawania nowego świata. Towarzyszą temu oczywiście emocje. Równie szybko uczy się manipulowaniem rodzicami i swoimi najbliższymi. Póki jeszcze nie mów, musi sobie dawać radę w inny sposób, dlatego emocje są dobrą formą przekazu. Obserwuje i widzi, że niekiedy reagujecie silniej na odmowę jedzenia, niż na zepsucie kolejnej zabawki. To mu daje możliwość manipulacji, póki co nie rozumie, dlaczego tak przejmujecie się jedzeniem, ale będzie to wykorzystywać do osiągnięcia swoich małych celów. Na przykład podaniem mu czegoś innego do jedzenia, czy podaniem mu do rączki niedozwolonej dotychczas zabawki, aby wreszcie przestało płakać.
Emocje to również otoczenie i domowa atmosfera. Jeśli jesteście notorycznie zestresowani, podenerwowani, dziecko to wyczuje. Jeśli nie ma zapewnionego odpowiedniego rytmu i rytuałów, wprowadzony jest chaos, może czuć się zagrożone i nie ma mowy o zjedzeniu pysznej zupy jarzynowej.
Analizuj i kontroluj
Często zdarza się, że główny posiłek jest poprzedzony szklanką soku, drobną przekąską, a Wy macie wypracowane stały pory karmienia. Nadmiar tych wszystkich nadprogramowych przekąsek czy napojów może skutkować, odmową posiłków głównych. Szczególnie, gdy dziecko spożywa dużo soków – 1 szklanka soku pomarańczowego odpowiada 2 pomarańczą, a większości wydaje się, że to takie nic, sam płyn, ale działa tak samo, zasyca i dostarcza energii.
Dobrze, jak rodzice mają pełną opiekę nad dzieckiem w ciągu dnia. W szczególności w okresie budowania nawyków żywieniowych, czyli przez pierwsze 3 lata życia. To taka abstrakcja w obecnych czasach, ale wtedy zawsze można analizować i kontrolować cały proces żywienia.
Ówczesne czasy przyczynią się do tego, że instytucja babci i dziadka jest nieoceniona. Wtedy wchodzi na pole gry, przeciwnik nie do pokonania. Z reguły dziadkowie chcą dla naszych pociech jak najlepiej, a ponad to argument „ciężko odmówić maluchowi” jest dość powszechny. W konsekwencji dostają to, co rodzice zakazują, mowa tu najczęściej o słodyczach, czy zwyczajnie o nadmiernej trosce, która przejawia się w procesie jedzenia, który staje się procesem ciągłym. To kawałek jabłuszka, to kawałek herbatnika – tu coś, tam coś i brzuszek pełny, na obiad nie starczy już miejsca.
Kreatywność na froncie
Począwszy od małych dzieci, kończąc na tych dużo starszych, przez te które cierpią na neofobię – kreatywność jest w stanie nas uratować. Po pierwsze urozmaicać i bawić się jedzeniem. Tak, bawić się jedzeniem – zakazane?! Jeśli masz w domu niejadka przekuj jego negatywną cechę w pozytywną. Czasami zabawa skłania do próbowania nowych potraw. Wymyśl zabawną historyjkę, stwórz zamek z warzyw na talerzu, daj dziecku możliwość pobrudzenia się jedzeniem, wspólnie pobawcie się w zgadnij jakie to warzywo. Ogranicza Was tylko wyobraźnia, a to sposób udowodniony naukowo.
Pamiętaj, że liczy się też atrakcyjna forma podania posiłku. Może spróbuj podać zwyczajną pomidorową w kubku przyozdobioną świeżą bazylią. Czy surówkę z marchewki przyozdobioną jadalnymi kwiatami – efekt „wow” murowany.
Pozwól dziecku być obecnym w kuchni, niech pomoże przy przygotowaniu posiłków. Może tylko patrzeć, albo samodzielnie odmierzać, nalewać czy mieszać. Dzieci uwielbiają taką formę rozrywki, nawet jak coś się rozsypie i czas przygotowania wydłuży się o kolejne 40 minut, to bądźcie cierpliwi, powinno przynieść zamierzony efekt.
W grupie siła
Jeśli nie zdarza się jeść Wam posiłków wspólnie czas najwyższy to zmienić. Dzieci lubią obserwować i powtarzać, a dzięki temu będzie czuło się również wyróżnione. Dla nieco starszych dzieci przedszkole jest czynnikiem wyzwalającym naturę smakosza. Badania pokazują, że najlepszym wzorem do naśladowania są po prostu inne dzieci. Oczywiście, jeśli nie macie możliwości posłania dziecka do przedszkola, to spotkania ze znajomymi rówieśnikami działają podobnie.
Nic na siłę
Pamiętajcie, nie możecie zmuszać dziecka do jedzenia. Gniew, złość, presja te wszystkie negatywne emocje będą potęgować niechęć do jedzenia. Nawet, jeśli uda Wam się osiągnąć zamierzony cel to tylko chwilowy efekt. W przyszłości dziecko będzie samo decydowało o swoim żywieniu i Wasze zdanie nie będzie miało większego znaczenia, a jak dojdzie to tego awersja na przykład do warzyw, wiadomo jaką drogę wybierze, jako świadomy konsument.
Nigdy również nie wymagajcie, aby dziecko zjadło wszytko co ma nałożone na talerzu. Samo doskonale wie, kiedy ma dość i kiedy podziękować. Tym samym, nie przeciągajcie posiłku tak długo, aż nie zniknie ostatni kawałek. Nie przekupujcie również dziecka smakołykami, aby zjadło obiad, gdyż wtedy one stają się bardziej pożądane niż pełnowartościowy posiłek.
Ja tego nie jem, Ty też nie będziesz jadło?!
Nigdy nie przekazuj dziecku własnych upodobań kulinarnych. Jeśli jesteś miłośniczką brukselki i brokułów to Twoje dziecko wcale nie musi być ich zwolennikiem i uszanuj to, jeśli woli jeść inne warzywa. Podobnie jeśli Ty nie przepadasz za rybami, nie zabieraj możliwości poznania tego smaku dziecku. Może się okazać, że będzie się nimi zajadało.
Daj dziecku przykład! Jeśli nie jadasz warzyw czy owoców, a uważasz je za zdrowe to raczej nie eliminujesz ich z diety swojego dziecka, prawda? Dziecko Cię obserwuje i jeśli widzi, że Ty ich nie jadasz, to nie ma potrzeby ich próbowania, pomimo, że pojawiają się notorycznie na jego talerzu.
Cierpliwość
Nie poddawaj się, jeśli kolejne próby nie przynoszą efektu. Dziecku warto oferować jedną i tą samą rzecz kilka, a nawet kilkanaście razy. Bycie konsekwentnym się opłaci. Dziecko po jakimś czasie zaakceptuje, że coś jest obecne na jego talerzu (a najlepiej na Waszym wspólnym stole) i wreszcie zrozumie, że to nic groźnego ani trującego i odważy się spróbować. Gdy mamy do czynienia z maluchem, wystarczy oswajać go najpierw z zapachem. Przy starszych, to zapach niekiedy nie wystarczy, muszą dotknąć i wycisnąć jak przysłowiową cytrynę, dopiero kolejna próba poprzedzona wysmarowaniem połowy ciała, pozwoli na włożenie niewielkiej ilości do buzi i odkrycie, że to nie takie straszne jak się wydawało na początku.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Każde dziecko jest inne i wymaga indywidualnego podejścia do sprawy. Warto mieć na to uwagę, gdy zaczynamy popadać w panikę, że rówieśnicy naszego dziecka zajadają się wszystkim, a nasze odmawia tego, co w naszej opinii wydaje się smaczne i przede wszystkim zdrowe.